Wracając z kontrolnej wizyty u gini, wstąpiłam do parku na Sielcu, poszukując tam jakichś przychylnych miejsc do obfotografowania się (,,przychylnych" tzn. posiadających coś co posłuży mi za statyw do robienia zdjęć:)).
Dowiedziałam się u lekarza dziwnej, z jednej strony bardzo miłej, lecz z drugiej nieco niepokojącej rzeczy. Mianowicie od ostatniej wizyty 3 tygodnie temu nie przytyłam ani pół kilograma, a przecież Zośka rozwija się teraz bardzo intensywnie. Z dzidzią na szczęście wszystko jest ok, więc może przytyłam już co miałam przytyć, a teraz mała pożera moje zapasy? ;D
PS. Musiałam się tym pochwalić, bo do tej pory co wizyta miałam 1-2 kg na plusie!
Koszulka - NewYorker, spodenki sh przerobione z dżinsów, buty - CCC, chusta - sklep z chińszczyzną, kolczyki - sklep w rodzinnym Pińczowie, kapelusz - prezent
Makijaż podpatrzyłam u Magdulesss, tylko na kreskę nie starczyło mi czasu :)